Wrażenia z NaNoWriMo Camp, czyli burzliwe dzieje mej pisaniny.
W tym miesiącu, zachęcona przez kilka znajomych, wzięłam udział w NaNoWriMo Camp. Za cel miałam początkowo 27.500 tysięcy słów. Jak poszło? Zaraz opiszę. Na początek wyjaśnienia dla tych, co projektu nie znają. Zaczęło się od miesiąca pisania powieści, z celem spisania 50.000 słów w miesiąc, konkretnie listopad - to NaNoWriMo. Teraz w kwietniu i lipcu można brać jeszcze udział w wersji, w której sami wyznaczamy sobie cel. I ja w takim lipcowym udział wzięłam. Po pierwsze, postanowiłam nieco oszukać system - pisałam dwa teksty zamiast jednego, nie chcąc żadnego zaniedbać. Początkowo szło dobrze, mimo że równolegle pracowałam nad projektem przeciwko hejtowi na Samych Quizach - taka drobna inicjatywa, ale przez tydzień miałam do napisania jeszcze wpisy na profilu, co w sumie łączyło się w dość niezłe wyzwanie. Gdy skończył się projekt, dalej szło dobrze, ciężar rutyny zrównoważył fakt, że już nie musiał kombinować, co napisać w kolejnym wpisie polecającym kolejny quiz o hejcie. Za t