Recenzja - "Boczne drogi" Joanny Chmielewskiej

Uwielbiam spacery, szczególnie polnymi drogami. Niektóre z nich są naprawdę cudne, zwłaszcza, kiedy latają chmary motyli, a w gęstych chaszczach obok drogi rozbrzmiewają owadzie szmery. Jednak zdarzały się upadki w błoto (i to w sukience...), obtarte pięty i inne atrakcje. Taki już urok wycieczek bocznymi, polnymi drogami. Są ciekawe.
A jak weźmiemy ze sobą jeszcze postrzeloną rodzinę i dodamy jakąś niejasną przez długi czas aferę? Wyjdzie nam kilka godzin spędzonych niezwykle przyjemnie na czytaniu "Bocznych dróg" Joanny Chmielewskiej. Ja miałam do dyspozycji ebook, więc okładkę pominę, dam w miarę pasujące zdjęcie i zacznę opisywać wrażenia.
I znów polska autorka! Ja chyba jednak jestem patriotką...

Krótki opis

Na rodzinę Joanny Chmielewskiej spada wiadomość jak grom z jasnego nieba. Ciotka Teresa przyjeżdża do Polski! Postanowiła opuścić na chwilę Kanadę i odwiedzić swojskie pielesze Rzeczypospolitej Ludowej. Do tego chce pooglądać ją sobie, od morza po góry. Komplikacje zaczynają się już na lotnisku i ciągną się za rodzinną wyprawą od owych wybrzeży aż po szczyty, a za nimi idą szczyty absurdu, nieprawdopodobieństwa i komizmu. 
Nie, nie umiem się po lekturze którejś książki Joanny Chmielewskiej powstrzymać od tych językowych wygibasów. Wybaczcie. 

Bohaterowie

Główną bohaterką i narratorką jest znów Joanna Chmielewska. Znów, ponieważ pseudonim autorki pochodzi od imienia i nazwiska bohaterki ogromnej części jej książek. A może odwrotnie. Nieważne, Joanna to Joanna - wariatka pod pewnymi względami niewątpliwa, ale bystra i czasem jako jedyna umiejąca ogarnąć stadko pozostałych postaci, których zaraz przedstawię: 
Ciocia Teresa - przybyła z Kanady, najwyraźniej bez własnej wiedzy wplątana w jakąś awanturę. 
Mamusia - uparcie tak nazywana, osobowość stanowcza, zwłaszcza wobec męża.
Ojciec - osobnik odbierający piąte przez dziesiąte ze świata, wymagający ciągłych objaśnień i pilnowania.
Ciocia Lucyna - jeszcze jedna siostra Teresy i mamusi. Razem są dowodem na twierdzenie mojej babci, że troje rodzeństwa to najgorsza liczba.
Ciocia Jadzia - nieco łagodniejszy charakter, w końcu siostra ojca. Maniaczka fotografii, co może okazać się zgubne w skutkach.
Jeszcze warto wspomnieć o dwóch postaciach z rodziny, które w eskapadach i przygodach uczestniczyły mniej, ale także odegrały swoją rolę.
Lilka - jedyna rówieśniczka Joanny w rodzinie, osoba raczej normalna, co w tej rodzinie jest cudem.
Marek - mężczyzna życia Joanny, osobnik normalny i do tego rozgarnięty, więc postrzeloną familię ciężko znosi.
Ogólnie banda postrzeleńców i parę osób do ściągania ich na ziemię. To streszcza cały ten wywód.

Miejsce akcji i czas

Znów czasy PRL, aż się dziwię, co mnie na nie wzięło w tych recenzjach. Miejsce, to kawał Polski. Będą i plaże, i lasy, i pola, i rzeki nawet. Nocowania w hotelach, domach i jeszcze dziwniejszych miejscach (jedno było genialne, nie zdradzę nic więcej, poza tym, że nie należy sądzić po pozorach). Właściwie, to ciężko znaleźć rodzaj miejsca w Polsce, którego nie odwiedziliby bohaterowie tej książki. Dlatego jest bardzo różnorodnie. 

Fabuła

"Boczne drogi", jak sugeruje już nazwa, to powieść drogi. Fabuła skupia się na podróży bohaterów, choć nie zabraknie wątku kryminalnego. Już na początku jest ciekawie, nie ma mowy o jakimś ślamazarnym początku. Dalej akcja rozwija się coraz lepiej, szczerze mówiąc, trudno mi wskazać moment, w którym mi się nie podobało. Czasami były momenty, gdy brakowało mi fajerwerków, ale potem okazywało się, że tej chwili przerwy naprawdę potrzebowałam przed kolejnym pomysłem tej ferajny. Nie wychwyciłam jakichś specjalnych dłużyzn, co się zdarzało w moim i tak ulubionym "Wszyscy jesteśmy podejrzani". Jedyne, co mnie denerwowało, to rola Marka jako deus ex machine, nie tak wielka, ale czasem gdy fabuła nie mogła ruszyć pod koniec do przodu, to wpadał z niezbędnymi wyjaśnieniami. Nie przepadam za takim rozwiązaniem, ale nie było wykorzystane zbyt nagminnie. Wolałabym też nieco więcej genialnych olśnień Joanny zamiast tego, jednak lubię, jak to ona rozwiązuje najtrudniejsze problemy.

Podsumowanie

Dla mnie jest to lekarstwo na zły humor lub zmęczenie. Lekka, przyjemna i cudownie śmieszna. Do tego ciekawa intryga i spora grupa bohaterów. Nie potrafię tu się długo rozpisywać, bawiłam się świetnie i sądzę, że i wy będziecie.


Komentarze

  1. Zaczynając czytać tą recenzję, nie sądziłam, że mnie zachęci do przeczytania tej książki, pomyliłam się.
    Teraz mam ogromną ochotę ją przeczytać.
    W ciekawy sposób napisałaś recenzję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszę się, że udało mi się zachęcić Cię do przeczytania.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Próby blogowania - reaktywacja

Wrażenia z NaNoWriMo Camp, czyli burzliwe dzieje mej pisaniny.

Powitanie