Recenzja - "Tajemnica Diabelskiego Kręgu" Anny Kańtoch

Istnieje pogląd, że książki polskich autorów są gorsze od tych zagranicznych. Osobiście jestem zdania, że to kompletny absurd. Zarówno w naszym kraju, jak i poza nim, możemy znaleźć całą masę autorów kiepskich, średnich, bardzo dobrych oraz wyśmienitych. A nie warto przekreślać od razu swoich rodaków, można przegapić przez to naprawdę ciekawe książki. Jedną z takich książek chciałabym dziś opisać. Mowa o "Tajemnicy Diabelskiego Kręgu" Anny Kańtoch. 

Okładka




Z jednej strony pięknie oddany został mroczny klimat, a z drugiej czasem zaskakująco realistyczną mnie rozbawił fakt, że choć nogi i ręce Nina ma całe podrapane, a sukienkę postrzępioną, to twarz i włosy są nieskazitelne jak u modelki. Pomijając ten mały paradoks, jest cudna i dobrze oddaje to, co znajdziemy w środku. 

Krótki opis

Opisana historia rozgrywa się w Polsce za czasów PRL-u. Ciekawy pomysł, jak na książkę fantasy, pomijając podróże w czasie do tych czasów, jeszcze się z czymś takim nie spotkałam. Już jakiś czas wcześniej z nieba spadły na nasz kraj anioły - po prostu, nagle się w nim pojawiły. Początkowo ludzie zaczęli nagle chodzić do kościoła i się modlić, ale gdy po jakimś czasie okazało się, że anioły zamiast prześladować grzeszników same są prześladowane przez komunistów, większość szybko wróciła do dawnych zwyczajów. Anioły zniknęły gdzieś w tle, ukrywane przez pobożnych ludzi. Podobnie wyglądała sytuacja Niny, aż do dnia, kiedy dzięki aniołom (albo przez nich...) trafia na wakacje do starego, opuszczonego klasztoru w Markotach, wraz z grupą innych dzieci. Okazuje się, że jedno z nich jest Wybrańcem. Wkrótce jedno z dzieci znika, zaczynają się pojawiać tajemnice, o których prawda okaże się zupełnie niespodziewana. A krąg z poskręcanych drzew przy klasztorze niepokoi coraz bardziej... Nina wraz z dwojgiem nowych przyjaciół, Jackiem i Tamarą, próbują ją odkryć, lecz czy uda im się to na czas? 

Bohaterowie

Zebrana w klasztorze nieopodal Markotów grupa dzieci i nastolatków jest liczna, lecz szybko przestajemy ich mylić. Nie są to bardzo złożone postacie, ale każde ma kilka swoich cech, które wyróżniają go lub ją w tłumie, sprawiają, że jednych możemy polubić, a innych nie. Do tego niektórzy nas czasem zaskoczą - jedno z nich nawet bardzo. Uwzględniając fakt, że autorka skupia się na mniejszej grupie, to i tak świetny efekt. A ta mniejsza grupa to Nina, Jacek i Tamara. Główna bohaterka wyróżnia się inteligencją, jest trochę romantyczką, ale z drugiej strony marzy o przygodach. Tamara to zawsze opanowana chłopczyca, a Jacek to energiczny, zaskakująco zwinny mimo lekkiej nadwagi chłopak. Na początku książki mignie nam jeszcze Staszek, cud-wyeliminowany-przez-uderzenie-spadającej-maszyny-do-pisania. Ten sposób wysłania bohatera do szpitala uważam za dość nietrafiony, zwłaszcza w świetle późniejszych odkryć. 
Do tego są jeszcze dorośli - odpowiedzialna za dzieci (ale niezbyt odpowiedzialna) opiekunka, dwoje jej nieco dziwacznych pomocników, mieszkający w klasztorze anioł i pewna pani z Markotów, która odegra sporą rolę. Ważną, ale tylko wspomnianą postacią jest jeszcze Maura, artystka, która niegdyś tworzyła w Markotach. Jej obrazy nie bez powodu zwróciły uwagę Niny... 

Miejsce akcji i czas

Uwaga, będą zachwyty. Okolica, w której rozgrywają się wydarzenia książki jest mroczna, tajemnicza, magiczna i jedyna w swoim rodzaju. Opuszczony klasztor z jego diabelskim kręgiem i nieco senne Markoty, w których ciężko czasem znaleźć drogę. Jezioro z jego ciemną taflą, pod którą wodorosty układają się w kształt twarzy topielicy. Las, otaczający opisywane tereny - wszystko to przedstawione jest wyśmienicie. To właśnie miejsce akcji najbardziej mi się spodobało w tej książce. Lepiej nie będę się dłużej rozpływała, by was nie zanudzić. Co do czasu, to jest to część wakacji - moim zdaniem akurat, nie przepadam zarówno za fabułą zajmującą dzień lub dwa i tą wybujałą na wiele lat. Jak już wspomniałam, akcja ma miejsce w czasach PRL-u - nietypowo, co mi spodobało się od razu. 

Fabuła

Książka przypomina trochę powieść detektywistyczną - bohaterowie starają się zbadać, co się dzieje, mamy zagadki, które rozwiązując się ujawniają kolejne tajemnice, które ujawniają kolejne, i tak dalej. Próby zrozumienia, co właściwie dzieje się w klasztorze i Markotach to główna atrakcja przez sporą część powieści. Więcej akcji pojawia się później, i do tego momentu nie mam na co narzekać, wszystko jest wspaniale, można tu wstawić jeszcze więcej ochów i achów. Lecz następnie następuje pewien zgrzyt, który zepsuł mi kawał lektury - autorka wyklucza z właściwej akcji większość bohaterów, włącznie z Jackiem i Tamarą. Polubiłam ich, więc ta część, w której Nina działała sama, podobał mi się mniej. Później znów jest świetnie, jedynie część wyjaśnień zagadek trochę mnie nie przekonała. A z drugiej strony,  byłam zaskoczona i zupełnie się tego nie spodziewałam, więc może to wcale nie było takie złe. Do tego rola Maury okazała się bardzo dobrym pomysłem, przynajmniej moim zdaniem. Intryga intrygą, ale wiele się pod koniec dzieje, finałowa walka mogłaby być opisana ciut dłużej, ale i tak czytałam z zapartym tchem.  

Podsumowanie

Książka bardzo mi się spodobała. Szczególnie cudownie wykreowane miejsce akcji i te wszystkie tajemnice, które rozwiązywały się i pojawiały w miarę czytania. Do fabuły w paru miejscach mogę się przyczepić, ale nie jest to nic wielkiego. Do tego autorka ciekawie połączyła elementy zarówno typowe w młodzieżówce (schemat powieści detektywistycznej, trójka bohaterów, Wybraniec), jak i te rzadko spotykane (nietypowy czas akcji, anioły, jeszcze parę elementów, które pojawiają się później, więc ich nie zdradzę). Do tego autorka ma przyjemny, ciekawy styl pisania.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Próby blogowania - reaktywacja

Wrażenia z NaNoWriMo Camp, czyli burzliwe dzieje mej pisaniny.

Powitanie